USTAWIENIA BERTA HELLINGERA — POMOC W DRODZE DO SIEBIE

Jako małe dzieci przyglądamy się temu, co nas otacza. Czujemy na poziomie podświadomym i komórkowym, to co jest, choć często jest to ukryte. Pochłaniamy niczym gąbka, to wszystko, czym oddychamy emocjonalnie i energetycznie. Uczymy się, czym jest miłość i jaki jest dominujący język miłości panujący w naszym domu, między rodzicami i innymi członkami rodziny. W tym okresie nie mamy praktycznie wyboru. Nie rozumiemy tego. Później jako nastolatkowie czasami się przeciwko takiemu stylowi buntujemy, jeśli ten styl jest trudny lub zwyczajnie fałszywy. W większości i tak w dorosłym życiu w jakiś sposób powielamy to, od czego chcieliśmy wcześniej uciec.

Czym jest ten fałsz? To prosty schemat i jednocześnie bardzo skomplikowany.

Rodzice są całym naszym światem w pierwszych latach życia. Gdy np. mama mówi „kocham cię córeczko”, a jednocześnie patrzy na Twojego tatę z niechęcią czy złością, to Ty odbierasz to, jako zakłócenie. Twoja dusza tak to odbiera i komórki ciała też. Jesteś w połowie z mamy i w połowie z taty. Chcesz kochać ich tak samo po równo. Trzymając się tego przykładu, w tej energii od mamy, nie ma spójności. Kocham to dziecko, ale tego, od którego to dziecko również pochodzi, to już nie.

Zatem dziecko dostaje komunikat: tylko w połowie jesteś w porządku. Rodzi się pewnego rodzaju upośledzenie energetyczne. Gdy takie dziecko dorośnie, ten konflikt będzie działać nadal, a co gorsza będzie się nasilać, aby doprowadzić do pierwotnego porządku, którym jest miłość. Jak to się objawia? Brakiem poczucia bycia wystarczającą, poczuciem bycia nie dość dobrą, nie dość… czyli, rodzi się niskie poczucie własnej wartości. Wewnętrzny konflikt zwłaszcza ten nieuświadomiony prowadzi do cierpienia i do ciągłych poszukiwań siebie.

Czasami, gdy ta wrogość między rodzicami jest długotrwała, to widzisz, że to jest niewłaściwe, że coś nie gra. Ile razy mówiłaś „ja będę mieć inaczej” lub „ja zrobię inaczej” lub „ja jestem inna, mnie to nie spotka”? Mija trochę czasu i okazuje się, że mimo wysiłków żyjemy podobnie jak rodzice czy dziadkowie. Okoliczności mogą być inne, sceneria też, ale ten specyficzny ruch, ten unikatowy styl panujący w naszej rodzinie pozostaje. Im bardziej się buntujemy, tym bardziej w tym tkwimy. Przez lata nawet tego nie wiedząc. Choć jest niewygodnie, to jakoś to akceptujemy. Ba! Nawet czasami tego stylu szukamy, bo czegoś nam brakuje w naszym życiu, czegoś za czym tęsknimy.

BRAK SPÓJNOŚCI W RODZINIE

Ciekawe jest to, że nie zawsze musi to być „jawna wrogość” między rodzicami. Czasami jest to zimny, żeby nie powiedzieć martwy związek. Po prostu brak miłości. Jeśli jako mała dziewczynka, nie widziałaś miłości między rodzicami, nie widziałaś troski, czułości ani tego, że rodzice patrzyli na siebie z tym błyskiem w oku, to jako dorosła osoba wybierzesz kogoś, kto też tego nie będzie potrafić okazać. Choć na początku będzie romantycznie i miło, będzie bliskość, ciepło i czułość, to z czasem istnieje duże prawdopodobieństwo, że Twój związek będzie do złudzenia przypominać relację między rodzicami. Musi Ci się zrobić bardzo niewygodnie we własnym życiu, abyś miała odwagę i siłę coś z tym zrobić.

Wszystko byłoby w miarę dobrze, gdyby oboje partnerów w tym samym czasie miało podobne chęci do zmiany i np. poszli na terapię dla par. Niestety często tylko jedno decyduje się na ten krok. Wtedy robi się jeszcze trudniej, bo rozdźwięk między parą robi się coraz większy. Czy nic z tym nie robić, czy jednak stanąć za sobą? To niby oczywista decyzja, ale w rzeczywistości bardzo trudna, bo może w efekcie wiązać się z rozstaniem.

USTAWIENIA SYSTEMOWE POKAZUJĄ WIĘKSZĄ PERSPEKTYWĘ

Czasami takie „zimno” w związkach, ciągnie się od pokoleń. To prawie jak nawyk rodowy, jak przymus „mi też nie wolno doświadczać spełnienia w związku”. To oczywiście poziom podświadomy, ale jakże silnie działający. Zdarza się, że zauważamy to podobieństwo po 20-30 latach, pozornie udanego małżeństwa. Zwłaszcza gdy dzieci dorosną i opuszczą gniazdo. Co wtedy pozostaje? Bliskość czy przyzwyczajenie? Troska czy nawyk? Miłość, przyjaźń czy współuzależnienie? Jaka jest rzeczywistość?

HISTORIA ZOFII — ŻYJĘ CZY TYLKO UDAJĘ, ŻE ŻYJĘ?

Pewnego dnia do gabinetu przyszła kobieta lat około 70. To nie taki częsty przypadek. Zaczęła od słów: „nie wiem, czy żyję, czy tylko udaję, że żyję, aby nie umrzeć naprawdę i aby nie straszyć dorosłych już dzieci, że nie chce mi się już żyć”. Oczy tej kobiety były matowe, bez wyrazu i życia. Potem dodała: zawsze się bałam żyć tak jak moja matka, ale właśnie zdałam sobie sprawę, że żyję dokładnie, tak jak ona i się rozpłakała. Wyraźnie było widać jej zrezygnowanie i jej ból emocjonalny.

Dodała: małżeństwo moich rodziców, a wcześniej dziadków i to z obojga stron, było „politycznie poprawne” tzn. nie było w domu alkoholu, mężczyźni nie byli agresywni, pracowali. Słowem robili swoje. Nie było też czegoś, co świadczyłoby o tym, że są kochającą się parą. Zero gestów, zero czułości, zero głębokich rozmów. Większość to omawianie kto i co ma zrobić, czym się zająć. Taka mechaniczna obsługa domu.

Kobiety ogarniały dom, dzieci i tzw. babskie sprawy, a mężczyźni pilnowali tego, co przynależy w tradycyjnym podejściu do mężczyzn. Nie było awantur czy cichych dni z powodu tego, że się ktoś obraził. Ogólnie było cicho, dosłownie. Dom bez rozmów, śmiechu czy zabawy, bo każdy robił swoje, a potem gdzieś zaszywał się w swoim świecie i tyle. Bardziej to przypominało grupę znajomych, która wynajęła wspólnie mieszkanie, aby było taniej niż kochającą się rodzinę. Niby wszystko w porządku, a jednak finalnie sytuacja nie do zniesienia.

Zapytałam: na czyją pamiątkę tak żyjesz? Zofia się głęboko zamyśliła, nic nie powiedziała.

Poczułam przeraźliwe zimno, aż się wzdrygnęłam. Zofia okryła się kurtką.

Ustawiłam figurki. Zofię, „martwy dom”, miłość, życie, a po chwili dostawiłam figurkę reprezentującą słowo „cicho”. Wszystkie reprezentacje ustawiły się w okręgu patrząc w ziemię. Było oczywiste, że patrzą na kogoś zmarłego. Zofia pobladła i powiedziała, że zupełnie zapomniała o rodzinnej opowieści, że pradziadek był żonaty dwa razy.

Pierwsza żona pradziadka i trójka młodszych dzieci zaczadzili się w domu. Była zima. Mężczyzna z najstarszą córką odwiedzali w tym czasie jego matkę, która była chora i potrzebowała wsparcia. Nie było tej dwójki, tylko jedną noc. Gdy wrócili następnego dnia w domu podobno panowała przeraźliwa cisza. Pradziadek szybko się zorientował, że coś jest nie tak, bo było sporo dymu. Pootwierał drzwi i okna potem pobiegł do części domu, gdzie była sypialnia. Wydał z siebie jeden przeraźliwy krzyk i nastała grobowa cisza.  Pradziadek stracił chęć do życia. Z radosnego mężczyzny stał się bardzo małomównym człowiekiem.

Prababcia miała młodszą siostrę. Wszyscy wpływali na nią, że powinna wyjść za niego za mąż, bo tam jest dziecko, a on się załamał. Mówili: zrób to dla zmarłej siostry. Choć ona miała inne marzenia finalnie zgodziła się na ten ślub. Nie miała siły odmówić. Lubiła szwagra, ale to nie był jej miłosny wybór, tylko wymuszenie przez rodzinę. Jego też namawiali: nie będziesz sam, ona ci pomoże. Rok później pradziadek powtórnie się ożenił. Podobno uroczystość bardziej przypominała stypę niż wesele. Z tego nowego związku urodziła się babcia Zofii. Małżeństwo pradziadków było „milczące”.

DOBRZE, ŻE MAMY USTAWIENIA HELLINGEROWSKIE

Dostawiłam figurki pierwszej żony pradziadka i trójki ich dzieci. Zofia „położyła” się koło nich. Tak też wyglądało jej życie, jakby we śnie. Za każdym razem, gdy pracuję tą metodą przepełnia mnie wdzięczność do mojego losu, że poznałam Ustawienia Berta Hellingera, oczywiście wdzięczna też jestem samemu Bertowi Hellingerowi za jego zaangażowanie i poświęcenie w odkrywaniu, tworzeniu oraz udoskonalaniu tej niezwykłej metody pracy.

Zofia, gdy zobaczyła a raczej poczuła, w sercu tę przynależność mimo wszystko odetchnęła z ulgą. To zadziwiające jak bardzo jesteśmy połączeni z przodkami, z ich losem i cierpieniem. Po chwili dodała: chętnie tu z wami jestem, w waszym losie i waszej śmierci. Przez całe życie pilnuję tej ciszy w rodzinie, w domu. Kontynuuję to po mojej mamie. Wasza śmierć otworzyła drzwi dla życia mojej babci. Wasza strata to nasz zysk. Zyskaliśmy życie. To nie może pójść na marne.

Teraz przyszła fala wzruszenia i płaczu nad losem, nie tylko tych zmarłych, ale też a może nawet bardziej nad losem tych, którzy poświęcili swoje życie „dla dobra sprawy”. Dla prababci (młodszej siostry pierwszej żony pradziadka) i samego pradziadka.

Po kilku minutach, gdy płacz się zakończył Zofia ponownie się odezwała patrząc na wszystkich reprezentantów, członków jej rodu: proszę patrzcie teraz na mnie z życzliwością gdy stąd odejdę i wrócę do swojego życia i zrobię z niego coś dobrego, również na waszą pamiątkę. Patrzcie proszę gdy otworzę się na radość i ciepło w relacjach, gdy ożywię mój dom, gdy będę mówić i głośno się śmiać.

W powietrzu (w przestrzeni pola rodziny) obie odczułyśmy wyraźne rozluźnienie i uwolnienie. Poczułam, że mogę przestawić figurkę reprezentującą Zofię i postawić ją naprzeciw życia. Figurka reprezentująca „ciszę” zajęła jej poprzednie miejsce. To była pierwsza i jedyna córka z pierwszego małżeństwa pradziadka. Ona też zaznała ulgi, bo trafiła w ramiona matki. Jej też nie było wolno mówić. Ona nie miała wyboru. Musiała zaakceptować decyzje dorosłych, że w tak krótkim czasie miejsce jej mamy zajmuje ciocia. To było dla niej również bardzo trudne, ale nikt z dorosłych tego nie zauważał.

Miłość obejmowała sobą wszystkich. Pierwsza żona pradziadka i trójka ich dzieci ostatecznie „zasnęły” w śmierci, po chwili „cisza” wstała i podeszła do „Zofii” jakby się żegnała. Odeszła w swoją stronę. Spokój obejmował całą przestrzeń. Kilka pokoleń kobiet wybierało milczące i ciche związki na pamiątkę tej tragedii, o której wszyscy chcieli jak najszybciej zapomnieć, bo to bolało za bardzo.

W oczach Zofii pojawił się blask, jakby wstąpiło w nią życie, a to najważniejsze. Po jakimś czasie dostałam od niej zdjęcia domu przed remontem i po. Różnica była kolosalna. Wcześniej miała bardzo stonowane kolory, a teraz było bardzo kolorowo. Żywe kwiaty na stole, napisała też, że zmieniła kolorystykę ubrań, zapisała się do jakiegoś klubu tanecznego dla seniorów. Nie ma dla niej znaczenia, że idzie tam z koleżankami i że jest tam więcej kobiet niż mężczyzn, a jej mąż zostaje w domu. Napisała: dałam sobie prawo do życia inaczej. Jak nie teraz to kiedy?

Napisała również że: „nie mogę zmienić nikogo (męża), ale mogę wybrać życie, jakim zawsze chciałam żyć. Szanuję męża za to, że towarzyszył mi w tej drodze i że przyczynił się swoją postawą do odkrycia gdzie utknęło moje serce. Teraz patrzę na niego z wdzięcznością, a nie z rozżaleniem i to jest wielka ulga. Dla nas obojga. Dodatkowo moja zmiana pozytywnie „odbiła” się w życiu jednej z córek. Zwolniła się z pracy gdzie było jej ciężko, gdzie przez kilka lat nie miała do tego odwagi i obecnie wszystko wskazuje na to, że otworzy własną działalność, co wyraźnie ją ekscytuje i uszczęśliwia”. A na koniec napisała: „dobrze, że mamy Ustawienia Berta Hellingera”.

Och tak, ja też jestem za tę metodę pracy wdzięczna i fascynuje mnie odkrywanie tych zawiłych losów, utknięć i uwikłań. Za wszystkim kryje się miłość, chodzi o to, aby zaczęła płynąć swobodnie dalej i zasilała życie.

Jeśli i Ty czujesz, że w jakiejś dziedzinie życia „utknęłaś” to zapraszam Cię serdecznie na sesje. Czas wrócić na własne tory losu.

1. Ustawienia indywidualne z użyciem figurek
Czas sesji indywidualnej 2h
Cena 650 zł


 Sesje mogą odbywać się zarówno w gabinecie w Gdańsku (z zachowaniem zasad bezpieczeństwa), jak i online ( przez komunikator np. Messenger z użyciem kamerki).

Rezerwacja terminu spotkania odbywa się drogą mailową lub telefoniczną, sms-em, messengerem.

Dodatkowym środkiem płatniczym oprócz płatności gotówkowej jest możliwość płatności przelewem lub Blikiem.

E-mail: kontakt@mirawroblewska.pl

Telefon: 600-613-992

O mnie

MIROSŁAWA WRÓBLEWSKA

Mentorka i Trenerka Rozwoju Świadomości Duszy.
Prowadzi Duchowe Ustawienia Rodzin wg metody Berta & Sophie Hellinger. Od 2006 r prowadzi firmę ENQELI Centrum Kreatywnej Świadomości i wspiera rozwój świadomości duchowej człowieka.
Przeprowadziła kilka tysięcy sesji korzystając z różnych technik kwantowych. Stworzyła też własne metody pracy.
Malarka i pisarka. Propagatorka życia opartego na świadomej, zdrowej relacji z Duszą.

BLOG

NIE MOŻESZ RUSZYĆ Z MIEJSCA?

JAK NIEŚWIADOME IDENTYFIKACJE ZATRZYMUJĄ TWÓJ ROZWÓJ I SUKCES Znasz to uczucie, kiedy robisz wszystko „jak trzeba”? Pracujesz nad sobą, rozwijasz się, wierzysz, że jesteś gotowa na więcej… a jednak czujesz, jakby coś Cię ciągnęło wstecz. Jakby ktoś niewidzialny...

ŚWIĘTA – CZY NA PEWNO RODZINNE?

Święta Bożego Narodzenia to czas, który w naszej kulturze kojarzy się z ciepłem, bliskością i rodzinną harmonią. Jednak dla wielu osób ten magiczny okres jest pełen napięć, smutku lub frustracji. Nierozwiązane konflikty, toksyczne zachowania...

WADY – NISZCZYĆ CZY UKOCHIWAĆ

Od najmłodszych lat jesteśmy oceniani i wychowywani, a nierzadko krytykowani i osądzani. Z pozoru niewinne słowa wypowiedziane przez mamę lub tatę czy dziadków w stylu: „jesteś niegrzeczna”, „dziewczynki tak się nie zachowują”, „bałaganiara z ciebie”, „nie...

OPOWIEŚCI REINKARNACYJNE – FAŁSZYWE OSKARŻENIA

Kobieta, lat 35 – żona, matka siedmioletniego chłopca. Ewa uważa, że aby w szkole działo się jak najlepiej, rodzice powinni w miarę swoich możliwości angażować się na przykład w organizację wycieczek, konkursów, imprez szkolnych i klasowych. Zawsze wychodziła z...

ZAWÓD W SŁUŻBIE RODU – USTAWIENIA RODZIN

Świat i życie stają się skomplikowanym mechanizmem, gdy odwracamy wzrok i serce od siebie samych, od miłości. Gdy próbujemy „zbawiać” lub potępiać innych. Tylko miłość, świadoma miłość, ma moc uzdrawiania. Kiedy ta miłość uzdrawia? Ona działa w czasie „teraz”. Kiedy...

ODZYSKAJ SIEBIE

Jak poczuć pełnię siebie? Jak być pewnym siebie? Jak poczuć, że niczego Ci nie brakuje? W jaki sposób korzystać ze swojego potencjału? Trudne doświadczenia i emocje, których nie sposób przyjąć, spychane do podświadomości od dzieciństwa, powodują, że znikamy. Nie...

DUSZA PRASTARA – MĄDROŚĆ I PRAWDA

Dusza, schodząc na Ziemię, rozpoczyna długą i żmudną podróż. Jest to dla niej wymagające zadanie, bo jej celem jest połączyć się z fizycznym ciałem. Do ciała przynależy emocjonalność, gęstość, ciężar, grawitacja, ego. Jednocześnie to, co jest trudne, jest dla duszy...

JAK ODZYSKAĆ KOBIECĄ MOC?

Równouprawnienie. Szumne hasło wykorzystywane przez wielu. Co tow ogóle znaczy lub w jakim kierunku to poszło? Kobiety były przez setki lat z jednej strony uwielbiane, czczone, podziwiane, a z drugiej – pogardzane, wykorzystywane, poniewierane, gwałcone i poniżane....

OPOWIEŚCI REINKARNACYJNE – NADZIEJA

W naszej części świata informacje o poprzednich wcieleniach są postrzegane z przymrużeniem oka. Chrześcijaństwo w pewnym momencie wykluczyło tę wiedzę i dziś nie ma już po niej śladu. Często klienci pytają mnie, czy naprawdę wierzę we wcielenia. Zawsze odpowiadam tak...

DUSZA STARA – GROMADZENIE WIEDZY

Ile razy przechodziłaś/przechodziłeś reinkarnację? Inkarnacja według teorii reinkarnacji oznacza stadium ziemskiej egzystencji duszy. Zatem, ile razy Twoja dusza przechodziła z jednego stadium w inne? Ile doświadczeń zebrała na tej drodze? W którym punkcie rozwoju...