POCZUCIE WINY – CICHY ZABÓJCA
Pali od środka, wwierca się w głąb, zagłusza wszystko, co przyjemne. Przychodzi niezapraszane, mówi niepytane.
Co? Poczucie winy. To cichy zabójca duszy, marzeń, potencjałów, kreacji, talentów, szczęścia, relacji, obfitości, poczucia spełnienia czy poczucia własnej wartości. To egzekutor miłości. Poczucie winy tańczy razem
z osądem, oceną, krytyką.
Skąd pochodzi? Co je wywołuje? Dlaczego przyczepia się tak natrętnie
i nie chce odejść? Pojawia się niezapowiedziane i kiedy chce. Nikt go nie lubi, ale jest wykorzystywane przez wszystkich, do karania, zniewalania, manipulowania i kontroli innych.

JAK TO SIĘ ZACZYNA
Gdy jesteś dzieckiem, słyszysz: „Powiedz babci wierszyk. Nie chcesz?
Oj, babci będzie przykro”. No i bum! Nie masz na to ochoty, nie chcesz jednak, aby kochanej babci było przykro. Lekceważysz swoje odczucia, lekceważysz siebie.
Uginasz się i mówisz wierszyk, ale to przykre uczucie nie mija.Słyszysz też: „Jak nie będziesz się uczyć, to skończysz kopiąc rowy. Będziesz nikim”. Jak to nikim? To kiedy jesteś kimś? Jesteś kimś, gdy robisz coś innego niż kopanie rowów? A ten, który kopie, to nikt?
Nie chcesz, aby rodzice martwili się o Ciebie, że będziesz nikim. Przestajesz uczyć się dla siebie, zaczynasz uczyć się dla rodziców
i nauka staje się dużym ciężarem. Nawet po spełnieniu oczekiwań rodziców to uczucie nie znika.
Swoją drogą, większość rur i kabli jest właśnie zakopanych w ziemi; ktoś musiał najpierw wykopać te rowy, abyś teraz miał wodę, prąd, gaz, ogrzewanie, internet i inne udogodnienia. Zawdzięczasz to również ludziom, którzy kopią rowy. Doceń ich, bądź im wdzięczny.
Czas płynie, a mistrzowie wywoływania poczucia winy rozkręcają się
na dobre. Szef ciągle niezadowolony z wyników i niezależnie od tego,
jak bardzo byś się starał, słyszysz: „Dobrze, ale mogło być lepiej”.
Od partnera słyszysz: „Mamusia gotowała lepiej” lub „Przytyłaś”. Od partnerki: „Mógłbyś zarabiać więcej” lub „Za mało mnie kochasz”.
A wszystko okraszone tak: urodziłeś się ze skazą, jesteś grzeszny jeszcze zanim złapałeś pierwszy oddech. Jesteś winny, że jesteś człowiekiem. Musisz zasłużyć, udowodnić, że jesteś wart. Nie wiadomo, czego masz być wart, ale masz być i już.
Gdy masz wszystkiego dość, zastanawiasz się, czy aby na pewno w życiu chodzi o to, by gnać na oślep nie wiadomo dokąd. Żeby spełniać oczekiwania innych, ciągle i ciągle rezygnując z siebie.
Z każdej strony bombardowany jesteś oceną, krytyką, osądem
i nierzadko hejtem. Ciągle i ciągle robisz coś nie tak. Nie jesteś wystarczający. Nie masz już tego dość?
Ależ oczywiście, że masz dość i dlatego… sam oceniasz, krytykujesz
i hejtujesz innych, byleby przez chwilę na Tobie nie była skupiona uwaga osądzających. Czy daje Ci to ulgę? Stajesz się KIMŚ, kiedy kogoś sponiewierasz? Nawet gdy czujesz się przez chwilę królem hejtu i tak nie opuszcza Cię to poczucie winy.
Może nawet próbowałeś nazwać je inaczej lub zepchnąć do podświadomości, ale ono – to niezniszczalne uczucie – w różnych wersjach i odsłonach ciągle powraca. A co z obwinianiem siebie samego?
Często ludzie skupieni na rozwoju duchowym są bardzo surowi
i krytyczni wobec siebie.
Czy dobrze medytuję?
Za mało medytuję.
Och, czuję złość na kogoś, nie oświecę się.
Muszę siebie oczyścić.
Pewnie w poprzednim życiu byłam zła, teraz świat mi odpłaca, zasłużyłam sobie na to.
Muszę wszystkich kochać, ale nie potrafię, pewnie się nie nadaję.
CZY MOŻESZ TO ZMIENIĆ?
Co tak naprawdę powoduje, że poczucie winy jest tak wszechogarniające i ciągle powraca jak bumerang? Czy to, że inni wmawiają Ci Twoje niedoskonałości? Nie do końca.
A może to, że krzywdzisz innych – w nadziei, że uprzedzisz ich atak? Niezupełnie.
To, co powoduje to najgłębsze poczucie winy, to Twoja rezygnacja
z siebie i miłości do siebie. To jest najgorsza wersja poczucia winy.
Gdy wierzysz innym, że jesteś wybrakowany, bo ktoś, gdzieś, kiedyś,
w bliżej nieokreślonym miejscu i czasie zjadł z apetytem jabłko i od tej pory miliardy ludzi są wybrakowane, to tak naprawdę rezygnujesz z siebie, rezygnujesz z prawdziwego boskiego pochodzenia i z miłości w sobie.
Jeśli rzeczywiście zrobiłeś coś niewłaściwego, uczyń wszystko, aby to naprawić, wybacz sobie i idź dalej, nie oglądaj się za siebie, nie osądzaj siebie.
Miłość jest właśnie boskim dziedzictwem. To moment styku tego,
co ludzkie, z tym, co boskie. Stanowi ona budulec wszystkiego.
Gdy dajesz sobie wmówić, że za mało się starasz, że musisz bardziej kochać, być bardziej inteligentny, bardziej wykształcony, bardziej zamożny, bardziej przystojny, bardziej jakiś tam (i nieważne, czego
ma być więcej i co ma być bardziej; ważne, że ci czegoś brakuje),
to ograbiasz siebie z tego, co jest najcenniejsze.
Gdy tylko rezygnujesz ze spełniania marzeń, z wiary w siebie, z zaufania sobie, tworzysz w sobie ból wielkości krateru. Gdy ranisz innych – i nie ma znaczenia, czy celowo, czy nie – to najpierw, aby być zdolnym do tego, musisz wyzerować miłość do siebie samego.
Oto prawdziwa przyczyna poczucia winy. Brak miłości w swoim sercu.
Obwiniasz siebie, że odmawiasz sobie prawa do bycia sobą dokładnie takim, jakim Cię stworzono.
Czujesz się winny, że dajesz innym prawo głosu, dajesz innym prawo
do ustalania za Ciebie tego, na co Cię stać, do czego się nadajesz,
a do czego nie. Czujesz się winny, że nie jesteś szczęśliwy każdego dnia, bo kiedyś uwierzyłeś, że jesteś niegodny, nie tylko miłości Bożej, ale przede wszystkim swojej własnej.
Gdy zaczniesz kochać siebie, takiego jakim jesteś, wtedy to poczucie winy i wszystkie jego pochodne po prostu rozpuszczą się w Tobie. Znikną, a w to miejsce przyjdzie spokój i radość życia.
Gdy kochasz siebie takiego, jakim jesteś, z wszystkim tym, co jest
w Tobie, to nawet jeśli uznasz, że jakaś konkretna cecha osobowości czy charakteru jednak Ci nie odpowiada, bo utrudnia życie, podejmujesz decyzję o jej zmianie lub transformacji. I dlatego, że tak zdecydowałeś właśnie Ty, a nie ktoś inny, zmiana następuje bezwysiłkowo
i w relatywnie krótkim czasie.
Nie chodzi o pobłażanie sobie, akceptowanie wszystkiego jak leci,
„bo tak i już”, czy spełnienie swoich zachcianek kosztem innych. Chodzi
o pokochanie siebie razem z tymi słabościami, wadami i cechami,
a następnie bez przymusu transformowanie ich, aby żyło Ci się lepiej.
Pokochaj siebie słabego, pokochaj siebie smutnego, nerwowego, chaotycznego i nijakiego.
Pokochaj siebie za sam fakt, że JESTEŚ. A kiedy uznasz, że coś Ci już nie służy, w naturalny sposób to zmienisz.
TO JEST MOŻLIWE
Tylko miłość uzdrawia, tylko miłość ma moc sprawczą.
Gdy kochasz siebie takiego, jakim jesteś… wypełnia Cię miłość. Dokonanie w sobie zmiany jest więc naturalną konsekwencją decyzji opartej na miłości. Decyzji, że JESTEŚ WART MIŁOŚCI.
Gdy kochasz siebie, boska istota w Tobie rozkwita i odwzajemnia Ci miłość. Wtedy Ty rozkwitasz. Zatraca się granica między Tobą,
a boskością w Tobie. Przestajesz czuć oddzielenie.
Kiedy kochasz siebie, jesteś paradoksalnie najbliżej Boga.
Jesteś kreatorem, akumulatorem i budulcem miłości, a tym samym życia. Wtedy działasz jak ktoś nie do zatrzymania.
Gdy kochasz siebie, Bóg w Tobie ma moc kreacji. Masz realny wpływ na swoje życie. Jesteś kreacją Boga. Kochając siebie, kochasz Jego.

to usiądź gdzieś w zaciszu i zadaj sobie pytanie, czy kochasz siebie,
a następnie zrób wszystko co możesz, aby zakochać się w sobie, czyli zakochać się w miłości, którą jesteś. Czysta miłość do siebie to nie egoizm. Właśnie brak miłości własnej tworzy pustkę, którą próbujemy zapełnić iluzjami.
To dotyczy oczywiście obu płci.
Pokochaj siebie, kochany mężczyzno.
Pokochaj siebie, kochana kobieto.
Człowiek z miłością w sercu nie doprowadzi do wojny, kłótni czy cierpienia.
Człowiek z miłością w sercu nie będzie w stanie kraść, oszukiwać, zdradzać, knuć czy okłamywać.
Człowiek z miłością w sercu nie będzie dążyć do dominacji, władzy
i nadmiernego posiadania.
Człowiek z miłością w sercu jest skuteczny, umie postawić granice,
nie krzywdząc nikogo.
Po prostu z miłości do siebie nie zrobi niczego, co mogłoby pozbawić go tej miłości.
Kochaj siebie. Czas najwyższy. Powodzenia.
HISTORIA AGATY
Agata od dziecka była krytykowana przez mamę. Uwierzyła jej, że jest jakaś wybrakowana, jakaś gorsza. To uczucie było bardzo przykre. Często mówiła do siebie: „ Głupia jesteś”. W takiej atmosferze wzrastała. Na studiach, a potem w pracy nie angażowała się w relacje z ludźmi,
bo przecież była „głupia”.
Doskwierała jej samotność. W głowie ciągle pojawiała się myśl, że sama jest temu winna. Taka nieświadoma kreacja powodowała oczywiście,
że często uczestniczyła w sytuacjach, gdy ktoś nawalił, ale to ona zbierała krytykę, traciła premię.
Za każdym razem, gdy przeżywała taką sytuację, cząstka jej duszy zamierała z bólu. Energetycznie wyglądało to tak, jakby odrywała siebie kawałek po kawałku, tracąc siły. Do tego wszystkiego zachorowała
na raka. Operacja, chemia i wszystko to, co przechodzi się podczas takiej choroby.
Zaczęła terapię z psycholog onkologiczną. Wydawało się, że dużo
zrozumiała i jest znacznie lepiej. Potem wróciła do normalnego życia. Normalnego dla niej. Gdy odwiedzała rodziców, mama nadal ją krytykowała. Za wygląd, za gust, za złą fryzurę, choć włosy dopiero odrastały po chemii. Wtedy trafiła do mnie.
Najpierw pracowałyśmy metodą regresji duchowej, czyli utkniętej energii z poprzednich wcieleń. Relacja z mamą była trudna, a początek tego znajdował się w poprzednim życiu. Brakowało czegoś jeszcze.
Zaczęła medytować. Gdy była wewnętrznie spokojna, przytulała siebie małą czy nastolatkę. Zapraszała spłakane Agatki do serca, dając im przestrzeń, miłość, uznanie, dobroć. Któregoś razu wyszeptała:
„Agatko, jesteś taka mądra”. Długo płakała, ale z każdą chwilą topniał jej ból, a wzrastała miłość do siebie.
W pracy ogłoszono konkurs. Ten kto wygra, dostanie samodzielny, intratny projekt. Wcześniej Agata nawet by nie startowała. Teraz wraz
z kolegą zajęła pierwsze miejsce. Szefostwo przydzieliło im obojgu ten projekt.
Na ten moment wszystko układa się znakomicie. Agata świadomie oddycha, medytuje, przytula kolejne oderwane aspekty duszy. Pomału otwiera się na ludzi, buduje grono znajomych. Uczy się śmiać i – jak sama mówi – chce stworzyć śmiechowe zmarszczki.
Warto korzystać z wszelkich dostępnych metod, konwencjonalnych
i niekonwencjonalnych, aby sobie pomóc. Nikt tego za Ciebie nie zrobi. Pamiętasz?
MIŁOŚĆ UZDRAWIA PRZESZŁOŚĆ W CZASIE „TERAZ”.
Nie zapominaj o tym.
Jeśli nie chcesz przechodzić procesu nauki ukochiwania siebie
w samotności, zapraszam serdecznie do skorzystania z sesji.
Sesja - 2h
Cena - 650 zł
Sesje mogą odbywać się zarówno w gabinecie w Gdańsku (z zachowaniem zasad bezpieczeństwa), jak i online ( przez komunikator np. Messenger z użyciem kamerki).
Rezerwacja terminu spotkania odbywa się drogą mailową lub telefoniczną, sms-em, messengerem.
Dodatkowym środkiem płatniczym oprócz płatności gotówkowej jest możliwość płatności przelewem lub Blikiem.
E-mail: kontakt@mirawroblewska.pl
Telefon: 600-613-992
O mnie

MIROSŁAWA WRÓBLEWSKA
Mentorka i Trenerka Rozwoju Świadomości Duszy.
Prowadzi Duchowe Ustawienia Rodzin wg metody Berta & Sophie Hellinger. Od 2006 r prowadzi firmę ENQELI Centrum Kreatywnej Świadomości i wspiera rozwój świadomości duchowej człowieka.
Przeprowadziła kilka tysięcy sesji korzystając z różnych technik kwantowych. Stworzyła też własne metody pracy.
Malarka i pisarka. Propagatorka życia opartego na świadomej, zdrowej relacji z Duszą.
BLOG
NIE MOŻESZ RUSZYĆ Z MIEJSCA?
JAK NIEŚWIADOME IDENTYFIKACJE ZATRZYMUJĄ TWÓJ ROZWÓJ I SUKCES Znasz to uczucie, kiedy robisz wszystko „jak trzeba”? Pracujesz nad sobą, rozwijasz się, wierzysz, że jesteś gotowa na więcej… a jednak czujesz, jakby coś Cię ciągnęło wstecz. Jakby ktoś niewidzialny...
ŚWIĘTA – CZY NA PEWNO RODZINNE?
Święta Bożego Narodzenia to czas, który w naszej kulturze kojarzy się z ciepłem, bliskością i rodzinną harmonią. Jednak dla wielu osób ten magiczny okres jest pełen napięć, smutku lub frustracji. Nierozwiązane konflikty, toksyczne zachowania...
USTAWIENIA BERTA HELLINGERA — POMOC W DRODZE DO SIEBIE
Jako małe dzieci przyglądamy się temu, co nas otacza. Czujemy na poziomie podświadomym i komórkowym, to co jest, choć często jest to ukryte. Pochłaniamy niczym gąbka, to wszystko, czym oddychamy emocjonalnie i energetycznie....
WADY – NISZCZYĆ CZY UKOCHIWAĆ
Od najmłodszych lat jesteśmy oceniani i wychowywani, a nierzadko krytykowani i osądzani. Z pozoru niewinne słowa wypowiedziane przez mamę lub tatę czy dziadków w stylu: „jesteś niegrzeczna”, „dziewczynki tak się nie zachowują”, „bałaganiara z ciebie”, „nie...
OPOWIEŚCI REINKARNACYJNE – FAŁSZYWE OSKARŻENIA
Kobieta, lat 35 – żona, matka siedmioletniego chłopca. Ewa uważa, że aby w szkole działo się jak najlepiej, rodzice powinni w miarę swoich możliwości angażować się na przykład w organizację wycieczek, konkursów, imprez szkolnych i klasowych. Zawsze wychodziła z...
ZAWÓD W SŁUŻBIE RODU – USTAWIENIA RODZIN
Świat i życie stają się skomplikowanym mechanizmem, gdy odwracamy wzrok i serce od siebie samych, od miłości. Gdy próbujemy „zbawiać” lub potępiać innych. Tylko miłość, świadoma miłość, ma moc uzdrawiania. Kiedy ta miłość uzdrawia? Ona działa w czasie „teraz”. Kiedy...
ODZYSKAJ SIEBIE
Jak poczuć pełnię siebie? Jak być pewnym siebie? Jak poczuć, że niczego Ci nie brakuje? W jaki sposób korzystać ze swojego potencjału? Trudne doświadczenia i emocje, których nie sposób przyjąć, spychane do podświadomości od dzieciństwa, powodują, że znikamy. Nie...
DUSZA PRASTARA – MĄDROŚĆ I PRAWDA
Dusza, schodząc na Ziemię, rozpoczyna długą i żmudną podróż. Jest to dla niej wymagające zadanie, bo jej celem jest połączyć się z fizycznym ciałem. Do ciała przynależy emocjonalność, gęstość, ciężar, grawitacja, ego. Jednocześnie to, co jest trudne, jest dla duszy...
JAK ODZYSKAĆ KOBIECĄ MOC?
Równouprawnienie. Szumne hasło wykorzystywane przez wielu. Co tow ogóle znaczy lub w jakim kierunku to poszło? Kobiety były przez setki lat z jednej strony uwielbiane, czczone, podziwiane, a z drugiej – pogardzane, wykorzystywane, poniewierane, gwałcone i poniżane....
OPOWIEŚCI REINKARNACYJNE – NADZIEJA
W naszej części świata informacje o poprzednich wcieleniach są postrzegane z przymrużeniem oka. Chrześcijaństwo w pewnym momencie wykluczyło tę wiedzę i dziś nie ma już po niej śladu. Często klienci pytają mnie, czy naprawdę wierzę we wcielenia. Zawsze odpowiadam tak...