ODZYSKAJ SIEBIE
Jak poczuć pełnię siebie? Jak być pewnym siebie? Jak poczuć, że niczego Ci nie brakuje? W jaki sposób korzystać ze swojego potencjału? Trudne doświadczenia i emocje, których nie sposób przyjąć, spychane do podświadomości od dzieciństwa, powodują, że znikamy. Nie chodzi o aspekt fizyczny, ale o duchowy. Wyobraź sobie narodziny – jesteś kompletny, nie odczuwasz braku. A teraz sprawdź, czy nadal masz poczucie tej kompletności, gdy jesteś już dorosły. Niczego Ci nie brakuje? Zastanów się, czy na przykład brakuje Ci zaufania do życia. A może brakuje Ci radości? Za niczym nie tęsknisz? Może za beztroską i kreatywnością? O jakich cechach charakteru marzysz? Czy zdarza Ci się mówić: „Gdybym tylko miał więcej pewności siebie…”, „Gdybym była odważniejsza…”, „Gdyby to, gdyby tamto…”. Znasz to?

Nie urodziłaś się wybrakowana czy niekompletna. Po prostu podczas sytuacji, w których emocje były za duże, za ciężkie i nie do przeżycia, odcięłaś się od nich, zamykając je w podświadomości. Nie straciłaś ich, ale je ukryłaś. Wyobraź sobie, że każda taka utracona cząstka jest jak dziecko. Zobacz, ile ma lat, jak się czuje i czego potrzebuje.
Te części bywają zagubione, smutne, depresyjne, zalęknione, wściekłe, żądne zemsty, przede wszystkim jednak – głodne Twojej uwagi, akceptacji i miłości. Powtórzę: Twojej miłości. Najczęściej mówi się o nich: „wewnętrzne dziecko”. Wydaje się, że chodzi o jedno dziecko. Niestety może ich być spora grupa, w dodatku mogą być w różnym wieku. Cząstki te znikały, jedna po drugiej, w czeluściach podświadomości.
Niektóre z nich są tak bardzo straumatyzowane i tak głęboko utknięte, że nie jesteś ich świadoma. Lata mijają, a Ty w tym czasie dopracowujesz system blokowania bodźców do perfekcji. Te utracone części próbują jakoś do Ciebie dotrzeć, na przykład za pomocą migreny, chorób, wypadków, ale też uzależnień. Nawet permanentne chodzenie na warsztaty ezoteryczne jest zagłuszaczem mającym na celu to, aby świadomy umysł nie poczuł emocji.

HISTORIA AGATY
Agata to pięćdziesięcioletnia nauczycielka, spokojna, ze stałym lekkim uśmiechem. Ciekawią ją różne ezoteryczne metody pracy. Lubi korzystać z usług wróżek, kart tarota, wahadełka, energii kamieni i świec. Do mnie trafiła, „bo namówiła ją koleżanka”.Kiedy przyszła, nie zdawała sobie dokładnie sprawy z tego, czym się zajmuję, ale ciekawość oraz potrzeba zmiany zwyciężyły. Wiedziała jedynie, że „rozmawiam z duszą”. Była bardzo ciekawa swojej własnej. Na początku rozmawiałyśmy o grupach dusz, wieku duszy i wielu innych tematach związanych z duszą. Kobieta zainteresowana była tylko „dobrymi wiadomościami”: jaki jest cel jej duszy, jakie ma potencjały, czy jest w jakiś sposób wyjątkowa.
POTRZEBA WYJĄTKOWOŚCI
Gdy poczułam energię jej duszy, zrobiło mi się ciężko na sercu, odczułam jej smutek, a nawet rozpacz. Poczucie straty było bardzo wyraźnie odczuwalne. W wyniku tego odkrycia spytałam, co jej ciąży, z przeszłości, co wymaga uzdrowienia, ukochania? Agata była bardzo zdziwiona moim pytaniem. Ja natomiast – jej reakcją. Powiedziała: „Nie mam nic do uzdrawiania! Dzieciństwo miałam OK”. Zamilkła. Ja też. Ta pauza była konieczna, aby wypowiedziane głośno słowa zagrzmiały echem w jej wnętrzu. Ta cisza, można by rzec, krzyczała: „To nieprawda, że wszystko było OK!!!”.

Teraz wyraz jej twarzy się zmienił, zniknął ten sztuczny uśmiech. Powiedziała:
„Nie pamiętam swojego dzieciństwa”. Była wyraźnie poruszona. Tak się zazwyczaj dzieje, gdy jest trudno i odcinamy się od przeszłości. Niestety niepamięć nie uwalnia nas od wewnętrznego bólu. On tam nadal jest i czeka na naszą miłość. Ujawnia się w inny sposób np poprzez choroby, nieszczęśliwe związki lub samotność.
NA ŚMIERĆ ZAPOMNIAŁAM
Agata zaczęła być niespokojna, wierciła się na krześle. Potem zaczęła przepraszać, choć nie miała za co. Przepraszała, że się kręci, że poszła do toalety, że poprosiła o drugą herbatę. Miałam wrażenie, że ona przeprasza, że oddycha i że żyje. Na końcu dodała: „Chyba jestem jakaś głupia”.
Spokojnie spoglądałam wewnętrznymi zmysłami na jej duszę i energię. Popłynęły informacje i wglądy. Czułam, że we wczesnym dzieciństwie musiało się wydarzyć coś bardzo trudnego – nie tylko dla Agaty, lecz także dla jej rodziny. Zapytałam: „Co się wydarzyło, jak miałaś pięć lat?”. Kobieta zamarła, zbladła, zaczęły trząść się jej ręce. Zobaczyłam, jak jej energia szaleje, a dusza skręca się, wije i kuli w kłębek. Tak zazwyczaj wyglądamy, kiedy bardzo boli nas brzuch: otulamy się rękami i kulimy. (Trudno opisywać te wizje, które przychodzą do mnie jak żywe, trójwymiarowe hologramy, dlatego używam takiej formy opisu dla łatwiejszego zrozumienia i przejrzystości przekazu).
ZAPOMNIENIE TO OCHRONA PRZED BÓLEM
KTÓRY JEST NIE DO UDŹWIGNIĘCIA
Poprosiłam, aby zaczęła spokojnie oddychać, wydłużając oddech. Po kilku minutach popłynęły jej łzy. W końcu powiedziała: „Gdy miałam pięć lat, zginęła moja siostra”.
Po chwili ciągnęła dalej: „Miała dziesięć lat. Zjeżdżałyśmy razem na sankach. Nie wiem, dlaczego zmieniła kierunek zjazdu. Zawsze zjeżdżałyśmy długą, łagodną stroną. Tym razem odwróciła sanki i zjechałyśmy krótszą i stromą częścią górki. Pamiętam, jak tata biegł za nami i krzyczał. W ostatniej chwili ona zrzuciła mnie z sanek, a sama wjechała pod koła nadjeżdżającego samochodu. Ja się turlałam, potem okazało się, że złamałam rękę. Ona nie przeżyła. To było bardzo dziwne, bo czasami dzieci zjeżdżały z tej strony i było dość miejsca, aby wyhamować. Tam rosły nawet krzaki, ale była też przerwa i siostra wjechała właśnie centralnie w tę szczelinę”
Klientka zaczęła płakać, szlochać, a na końcu wydała z siebie krzyk rozpaczy. To było przejmujące przeżycie. Zamilkła. Skuliła się w kłębek dokładnie tak, jak wyglądała jej skulona dusza, gdy zobaczyłam ją kilkanaście minut wcześniej. Agata wyszeptała: „Zapomniałam na śmierć, z jakiego powodu zmarła moja siostra. To chyba ja ciągle chciałam zjeżdżać szybciej i szybciej na tych cholernych sankach! I pewnie siostra zjechała z tej stromej strony dlatego, żeby mnie zadowolić. Zupełnie to wyparłam. Rodzice też o tym nie mówili. To był styczeń. Teraz rozumiem, dlaczego rodzice tak źle znoszą zimę. Nigdy więcej nie zjeżdżałam na sankach”.

Jej wzrok zmienił się. Była zła… na samą siebie. Ponownie zaczęła nerwowo płakać: „To pewnie przeze mnie siostra nie żyje. Nienawidzę siebie!”. Spytałam, czy kiedykolwiek korzystała z terapii konwencjonalnej. Odpowiedziała, że próbowała, ale to nie dla niej. Co ciekawe na terapię poszła po nieudanym związku, a nie z powodu traumy z dzieciństwa.
Poprosiłam, aby odszukała w sobie tę część swojej duszy, która czuje się winna i odpowiedzialna za śmierć siostry. Kobieta przypomniała sobie jeszcze jedną scenę z tej historii. Gdy tata dobiegł do córek i zobaczył, co się stało, krzyknął z rozpaczy, że to wina Agaty, bo dla niej ciągle było za wolno. Słysząc takie słowa, przeraziła się. Struchlała, zwinęła się w kłębek i długo pozostawała w takiej pozycji. Od tego czasu jej relacje z tatą były poprawne, jednak bardzo chłodne i stonowane. Można by powiedzieć, że były „nijakie” – ani złe, ani dobre.
Poprosiłam dorosłą Agatę, aby poszła po tę małą dziewczynkę, która skulona dalej leży na śniegu. (Dodam, że od tamtej pory ciągle jest jej zimno i nawet latem nosi długie rękawy i sweterki). Ponownie zaczęła płakać, ale tym razem dużo spokojniej. Były to łzy smutku, które już nie rozdzierały jej duszy. Po chwili usłyszałam, jak mówi: „Byłam taka mała, nie rozumiałam tego, co się stało. Boże, jak to boli! Ta bezsilność i tęsknota za siostrą…”.
Patrząc na nią, czułam, czego jej brakuje. Zaproponowałam więc: „Weź w ramiona tę małą, ukochaj ją, przytul, pogłaszcz, ona bardzo tego potrzebuje”. Agata z autentycznym współczuciem i troską objęła tę część siebie, którą zgubiła przed czterdziestu pięciu laty. Teraz płakała jak dziecko. Zmienił się jej głos, kiwała się na boki jak sierotka. Była w tym ukochiwaniu kilkanaście minut, aż powolutku zaczęła jakby dorośleć. Oczy, choć jeszcze mokre od łez, zaczęły błyszczeć.
Jakaś część Agaty umarła razem z siostrą. Od tego momentu była grzeczną dziewczynką. Cokolwiek rodzice powiedzieli, ona posłusznie wykonywała. Podświadomie nie chciała dokładać im trosk. Zupełnie zrezygnowała z siebie, to znaczy z własnych odczuć. Blokując ten ból po stracie siostry i poczucie winy, zablokowała też inne uczucia, chociażby takie jak radość czy miłość. Zdała sobie sprawę, że symbolicznie można by ją określić jako osobę letnią, nijaką. Nigdy nie śmiała się do rozpuku ani nie czuła wściekłości. Ten uśmiech – przyklejony do twarzy jak wyuczona mina – wpisał się na stałe w wygląd tej kobiety.
Jej pytanie o duszę – czy jest w jakiś sposób wyjątkowa – to tylko chęć odzyskania siebie: tej żywej, radosnej, spontanicznej i autentycznej. Taka właśnie była do dnia nieszczęśliwego wypadku. Później wszystko się zmieniło. Duchowo i energetycznie zamarła, zastygła na wiele lat.
PRZESADZONA ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Czy Agata jako pięciolatka mogła ocenić i przeanalizować sytuację? Absolutnie nie. Nawet jej starsza siostra nie pomyślała w zabawie o konsekwencjach podjętej decyzji.
Zawsze udawało się dzieciom zjeżdżać bezpiecznie – także wtedy, gdy zjeżdżały z tej stromej strony. Dlaczego tym razem było inaczej? Co się naprawdę stało? Agata uwierzyła ojcu, że to ona jest winna śmierci siostry, choć jako mała dziewczynka nawet nie rozumiała, czym jest śmierć.
Później rodzice bardzo pilnowali, aby i jej nic się nie stało. Ominęły ją kolonie z rówieśnikami, jazda na rowerze, łyżwach, nartach. Ona przez lata mogła w zimie co najwyżej lepić bałwana. Miała do rodziców żal o to, że nigdzie jej nie puszczali, i nie rozumiała tego, a rodzice nie tłumaczyli jej, że ich lęk o drugą córkę jest tak silny, że sobie z nim nie radzą. Wszystko zostało „zamiecione pod dywan”. Tu nie chodziło o obwinianie rodziców, bo każdy z traumą radzi sobie po swojemu. Celem naszej pracy było odzyskanie zagubionych cząstek duszy klientki.

Przez jakiś czas po naszym spotkaniu, Agata pozwalała sobie na prawdziwe odczucia i czasem płakała z bezsilności, a kiedy indziej wściekała się. Przytulała i ukochiwała raz jedną emocję, a raz drugą, aż uzmysłowiła sobie, że te części są w pełni nasycone jej troską, miłością i akceptacją. Wtedy poczuła spokój i była już gotowa na rozmowę z rodzicami o tamtym zdarzeniu, które zaważyło na całym ich życiu.
PRAWDA MA MOC UZDRAWIANIA
Po jakimś czasie Agata odważyła się i zapytała rodziców o tamten dzień. Początkowo nie byli skłonni do rozmowy. Mama wzięła się nerwowo za zmywanie naczyń, a tata wyszedł na papierosa. Ona zachowała spokój i wytrzymała to narastające napięcie. Parę razy powiedziała do nich cicho: „Proszę, porozmawiajmy o tym… To dla mnie bardzo ważne”.
W końcu jej tata zaczął opowiadać, jak to było. Ponieważ kochali zimę, śnieg i sanki, zabrał córki na pobliską górkę, gdzie zgromadził się już spory tłumek. Agata była dzieckiem bardzo odważnym, a także ciekawym świata. Ojciec tę cechę jej charakteru kochał szczególnie, choć dla obojga rodziców było to trochę uciążliwe, bo musieli mieć oczy dookoła głowy. Od małego wdrapywała się na szafy, drzewa lub drabiny. Uwielbiała, gdy wiatr mocno wiał jej w twarz, śmiała się wtedy do rozpuku. Była szczęśliwa.
Tego dnia na górce też tak było. Młodsza z sióstr krzyczała: „Szybciej, szybciej!”. Tata na chwilę się odwrócił, bo ktoś go zagadał. Jakiś chłopiec z całej siły pchnął sanki z dziewczynkami, dlatego nabrały takiego rozpędu. Na początku wszyscy się śmiali, że teraz mała chyba będzie zadowolona. Ojciec szybko się zorientował, że sytuacja zaczęła się robić zbyt niebezpieczna. Biegł za córkami, krzyczał, machał rękami. Siostra Agaty w końcu zrozumiała, co się dzieje, i w ostatniej chwili zepchnęła małą z sanek, a sama wjechała pod koła samochodu.
Wszystko działo się tak szybko, że nic nie dało się zrobić. Ojciec przerażony i z rosnącym poczuciem winy, że nie dopilnował córek, że nie przewidział szybciej konsekwencji, będąc w szoku, nakrzyczał na Agatę. Nikt nie spodziewał się w tym miejscu samochodu! Jak się okazało, nie powinno go tam w ogóle być – kierowcą był dziewiętnastolatek pod wpływem jakichś środków odurzających, który postanowił jechać na skróty po trawnikach i chodnikach. Trafił do więzienia. Agata zupełnie tego nie pamiętała.
Na końcu ojciec dodał: „Czułem się tak bardzo winny, że nie mogłem tego znieść. Gdybym mógł zamienić się z córką, wolałbym sam umrzeć, aby ona mogła żyć. A później zorientowałem się, że i ty zgasłaś. Już nie byłaś tą samą dziewczynką. Twoje oczy przestały błyszczeć, stałaś się bardzo wycofana. Zdałem sobie sprawę z tego, że się do tego przyczyniłem. To sprawiło, że nie umiałem nic z tym zrobić. Odsuwałem się od ciebie, bo to za bardzo bolało”. Po tych wyjaśnieniach rozpłakał się.
Gdy Agata mi to opowiadała, była bardzo poruszona, co jest całkowicie zrozumiałe. Powiedziała, że ojciec ją przepraszał i mocno przytulił. Mama również płakała. Wreszcie razem, w trójkę, mogli opłakać śmierć córki i siostry. Śmierć, o której przez lata nie mówiono, bo była zbyt bolesna i trudna. W końcu nastąpiło uwolnienie. Przeżyli do końca ten ból i pozwolili mu odejść.
Następnego dnia poszli na cmentarz. Zapalili znicze. Agata powiedziała, że po raz pierwszy była spokojna, stojąc w tym miejscu. Rodzice też. Wyszli z cmentarza, trzymając się za ręce. Potem zjedli wspólnie obiad. Agata poprosiła rodziców o zdjęcia siostry. Wybrała kilka, wstawiła je w ramki. Teraz stoją i u niej, i u rodziców na widoku. Siostra symbolicznie wróciła do rodziny.

Agata opowiedziała rodzicom o mnie i o tym, czym się zajmuję. Chociaż w jej przypadku nie zastosowałam metody Ustawień Rodzin Berta Hellingera, tylko pracowałyśmy z duszą i odzyskiwaniem utraconych jej części, to ojciec Agaty zdecydował się przyjść na ustawienia. Jak się później okazało, nie był to pierwszy w rodzinie przypadek tak tragicznej śmierci. Brat dziadka ojca Agaty (dla Agaty prawujek) w wieku trzech lat spadł z wozu pełnego siana prosto pod koła i poniósł śmierć na miejscu. Nie mówiło się o tym w rodzinie za dużo, bo ojciec tych chłopców był pijany i nie dopilnował dzieci. Tata Agaty przypadkiem usłyszał rozmowę krewnych na ten temat podczas pogrzebu owego dziadka.
To kolejny przykład tego, jak jesteśmy rodowo połączeni. Jak nic „nie ginie w przyrodzie”. Nic, co nas spotyka w życiu, nie jest przypadkowe i bez znaczenia. Każde zdarzenie ma głęboki sens. My tego utkanego z doświadczeń scenariusza najczęściej nie widzimy w pełni i nie rozumiemy go, bo jest on rozłożony w czasie i trudno uchwycić wszystko w całość.
To nie koniec historii o rodzinie Agaty. Jej mama również przyszła do mnie na sesję. W jej przypadku pracowałyśmy z energią poprzednich wcieleń. Mama Agaty w ciągu kolejnych wcieleń doświadczała straty dziecka. Odkryłyśmy trzy wcielenia, gdzie jako matka traci dziecko.
Wcielenie A – kobieta dokonuje aborcji. Energia dominująca w tym wcieleniu to początkowo lekceważenie życia, a następnie poczucie winy i potrzeba doświadczenia kary. Brak radości z bycia matką. Potępianie siebie.
Wcielenie B – kobieta traci dziecko podczas porodu. Dziecko, które kochała i na które bardzo czekała. Tu dominuje poczucie żalu do Boga i poczucie winy, że nie dała rady urodzić żywego dziecka. To również niespełnione macierzyństwo, bo kobieta nie miała już więcej dzieci. W dalszym ciągu nieuzdrowiony ból po stracie.
Wcielenie C, czyli obecne życie – utrata dziesięcioletniej córki w wypadku. Tu pojawia się już pewnego rodzaju przełamanie wzorca karmicznego. Choć również mamy do czynienia z traumatycznym doświadczeniem utraty dziecka, to jednak w tym przypadku przez kilka lat dała ona córce miłość. Tu także występują bezsilność, tęsknota i żal. Jest też druga córka, Agata, którą matka bardzo kocha. Choć w sercu jest blizna, to mimo wszystko kobieta cieszy się macierzyństwem. Proces dobiegł końca.

JEDNOŚĆ WSZYSTKIEGO CO JEST
Na przykładzie tej rodziny wyraźnie widać, w jaki sposób jesteśmy połączeni oraz jak wszyscy sobie wzajemnie służymy. Dodam, że sprawdziłam też, kto kim był w poprzednich wcieleniach. Dziecko abortowane we wcieleniu A i dziecko, które umarło podczas porodu we wcieleniu B, miały tę samą duszę. W obecnym życiu (czyli we wcieleniu C) to siostra Agaty, która zginęła w wypadku. Ta dusza kiedyś dokonała samobójstwa, uczy się więc ukochiwać życie.
Ojciec Agaty był także – we wcześniejszym wcieleniu – ojcem dziecka, którego się wyparł, czego konsekwencją była aborcja (wcielenie A). Był również ojcem dziecka, które umarło podczas porodu, ale nie przejął się tym za bardzo, bo to była „tylko” córka. Bardziej martwiło go wtedy to, że nie ma dziedzica. Lekceważył kobiety. W obecnym życiu otoczony jest samymi kobietami – wychowywany głównie przez babcię i mamę, jest najmłodszym synem, ma trzy siostry. Sam też nie ma syna, a jedynie córki. W kolejnym wcieleniu ponownie przeżył stratę dziecka. W ramach wyrównania „wziął” na siebie poczucie winy, bo to on nie dopilnował córki. W ten sposób wyrównywał zobowiązanie karmiczne względem mamy Agaty, którą wpędził w poczucie winy z powodu aborcji (wcielenie A). Agata przyszła do tej rodziny jako element uzdrowienia. To ona zapoczątkowała cały proces uzdrawiania.
I tu wracamy do początku tej historii. Klientka przyszła na sesję, aby poznać swoją duszę. Od dawna miała poczucie „wyjątkowości”, ale nie do końca je rozumiała. To ego Agaty sprawiło, że odczytała to jako wyjątkową misję, która przed nią stoi – myślała, że ma „zbawiać świat”. Tymczasem rzeczywistą jej misją było zapoczątkowanie procesu uzdrowienia rodziny. To w zupełności wystarczyło. W takich przypadkach, gdzie ktoś ma aspiracje do barnia na siebie ratowania świata mówię: zostaw proszę zbawianie ludzkości Jezusowi, On sobie z tym poradzi.
Uwielbiam tak „rozkminiać” wędrówki dusz. Czasami śmiejemy się na końcu z klientami, że jestem jak duchowy detektyw. Każda historia jest misternie utkana, to gotowe scenariusze na oscarowe produkcje filmowe. Pozornie wydaje się, że są całe – do końca – zaplanowane i że nie mamy na nic wpływu. Jednakże każde nasze postanowienie modyfikuje scenariusz i następny krok. Podejmujemy przecież różne decyzje, na przykład możemy zawzięcie trzymać się swojego bólu albo go ukochać i uzdrowić.
Jeśli czujesz, że coś Cię hamuje, zniewala, osłabia, ogranicza i chcesz uporządkować swoje sprawy, to zapraszam Cię serdecznie na sesje Rozmów z Duszą lub Ustawień Rodzin Berta Hellingera. Możemy także powędrować do poprzednich wcieleń.
MIŁOŚĆ UZDRAWIA PRZESZŁOŚĆ W CZASIE „TERAZ”.
Sesja - 2h
Cena - 650 zł
Sesje mogą odbywać się zarówno w gabinecie w Gdańsku (z zachowaniem zasad bezpieczeństwa), jak i online ( przez komunikator np. Messenger z użyciem kamerki).
Rezerwacja terminu spotkania odbywa się drogą mailową lub telefoniczną, sms-em, messengerem.
Dodatkowym środkiem płatniczym oprócz płatności gotówkowej jest możliwość płatności przelewem lub Blikiem.
E-mail: kontakt@mirawroblewska.pl
Telefon: 600-613-992
O mnie

MIROSŁAWA WRÓBLEWSKA
Mentorka i Trenerka Rozwoju Świadomości Duszy.
Prowadzi Duchowe Ustawienia Rodzin wg metody Berta & Sophie Hellinger. Od 2006 r prowadzi firmę ENQELI Centrum Kreatywnej Świadomości i wspiera rozwój świadomości duchowej człowieka.
Przeprowadziła kilka tysięcy sesji korzystając z różnych technik kwantowych. Stworzyła też własne metody pracy.
Malarka i pisarka. Propagatorka życia opartego na świadomej, zdrowej relacji z Duszą.
BLOG
ŚWIĘTA – CZY NA PEWNO RODZINNE?
Święta Bożego Narodzenia to czas, który w naszej kulturze kojarzy się z ciepłem, bliskością i rodzinną harmonią. Jednak dla wielu osób ten magiczny okres jest pełen napięć, smutku lub frustracji. Nierozwiązane konflikty, toksyczne zachowania...
USTAWIENIA BERTA HELLINGERA — POMOC W DRODZE DO SIEBIE
Jako małe dzieci przyglądamy się temu, co nas otacza. Czujemy na poziomie podświadomym i komórkowym, to co jest, choć często jest to ukryte. Pochłaniamy niczym gąbka, to wszystko, czym oddychamy emocjonalnie i energetycznie....
WADY – NISZCZYĆ CZY UKOCHIWAĆ
Od najmłodszych lat jesteśmy oceniani i wychowywani, a nierzadko krytykowani i osądzani. Z pozoru niewinne słowa wypowiedziane przez mamę lub tatę czy dziadków w stylu: „jesteś niegrzeczna”, „dziewczynki tak się nie zachowują”, „bałaganiara z ciebie”, „nie...
OPOWIEŚCI REINKARNACYJNE – FAŁSZYWE OSKARŻENIA
Kobieta, lat 35 – żona, matka siedmioletniego chłopca. Ewa uważa, że aby w szkole działo się jak najlepiej, rodzice powinni w miarę swoich możliwości angażować się na przykład w organizację wycieczek, konkursów, imprez szkolnych i klasowych. Zawsze wychodziła z...
ZAWÓD W SŁUŻBIE RODU – USTAWIENIA RODZIN
Świat i życie stają się skomplikowanym mechanizmem, gdy odwracamy wzrok i serce od siebie samych, od miłości. Gdy próbujemy „zbawiać” lub potępiać innych. Tylko miłość, świadoma miłość, ma moc uzdrawiania. Kiedy ta miłość uzdrawia? Ona działa w czasie „teraz”. Kiedy...
DUSZA PRASTARA – MĄDROŚĆ I PRAWDA
Dusza, schodząc na Ziemię, rozpoczyna długą i żmudną podróż. Jest to dla niej wymagające zadanie, bo jej celem jest połączyć się z fizycznym ciałem. Do ciała przynależy emocjonalność, gęstość, ciężar, grawitacja, ego. Jednocześnie to, co jest trudne, jest dla duszy...
JAK ODZYSKAĆ KOBIECĄ MOC?
Równouprawnienie. Szumne hasło wykorzystywane przez wielu. Co tow ogóle znaczy lub w jakim kierunku to poszło? Kobiety były przez setki lat z jednej strony uwielbiane, czczone, podziwiane, a z drugiej – pogardzane, wykorzystywane, poniewierane, gwałcone i poniżane....
OPOWIEŚCI REINKARNACYJNE – NADZIEJA
W naszej części świata informacje o poprzednich wcieleniach są postrzegane z przymrużeniem oka. Chrześcijaństwo w pewnym momencie wykluczyło tę wiedzę i dziś nie ma już po niej śladu. Często klienci pytają mnie, czy naprawdę wierzę we wcielenia. Zawsze odpowiadam tak...
DUSZA STARA – GROMADZENIE WIEDZY
Ile razy przechodziłaś/przechodziłeś reinkarnację? Inkarnacja według teorii reinkarnacji oznacza stadium ziemskiej egzystencji duszy. Zatem, ile razy Twoja dusza przechodziła z jednego stadium w inne? Ile doświadczeń zebrała na tej drodze? W którym punkcie rozwoju...
PRAGNIENIE, POŻĄDANIE I POCZUCIE BRAKU
Lubimy mieć, posiadać, gromadzić. Lubimy mieć coś, czego inni nie mają, co nas wyróżnia, nobilituje. Lubimy, gdy inni nam zazdroszczą, a uściślając: nasze ego lubi pożądać i mieć. Czuje się wtedy panem sytuacji. Później płaczemy "oni mi wszystkiego zazdroszczą". Sami...